…I to cała banda! Nie ma się jednak czego obawiać, bo mowa tu o… Bożych, i do tego byłych bandytach, którzy na nikogo nie napadają ani nie kradną. Przyjechali wczoraj do par. MB Fatimskiej, żeby opowiedzieć o Bożej miłości i dzielić się swoją wiarą. Co mówili? Jak przyjęła ich oazowa młodzież? Przekonajcie się sami.
Piotr „siedział” około 20 lat w więzieniu, Irek był alkoholikiem i mieszkał na ulicy, Marcin „ćpał” i handlował narkotykami, jednak pewnego dnia postanowili zmienić swoje życie. Teraz tworzą grupę ewangelizacyjną i o swoich doświadczeniach opowiadają ludziom w więzieniach, poprawczakach i szkołach w całej Polsce. W piątek (09.12.2011) odwiedzili Łódź. Na zaproszenie jednej z uczestniczek ze wspólnoty oazowej z parafii Matki Boskiej Fatimskiej przyjechali, aby powiedzieć o swoim nawróceniu. Parafialna salka im. Jana Pawła II wypełniła się młodymi ludźmi po brzegi. Przyszli członkowie wspólnoty, ale też osoby, które poprzedniego dnia otrzymały zaproszenie na ulicy.
Spotkanie rozpoczęło się wspólną modlitwą, po której głos zabrał Piotr Stępniak, kiedyś znany jako „Gepard”. Wiele lat spędził w więzieniu za kradzieże, napady, handel narkotykami, a nawet ludźmi. Jednak jak powtarzał – nadzieja jest dla każdego człowieka. Swoje nawrócenie zawdzięcza współwięźniowi, który pewnego dnia podszedł do niego i powiedział – Jezus Cię kocha. Za pierwszym razem skrzyczał go. Gdy ten sam więzień podszedł do niego drugiego dnia i powtórzył to samo, Piotr pobił go, tak dotkliwie, że ten trafił do szpitala. Jednak świadek Jezusa nie poddawał się, w szpitalu modlił się za „Geparda”. Bóg wysłuchał jego próśb. Od tego czasu minęło 14 lat. Piotr Stępniak, gdy wyszedł na wolność nie miał nic, oprócz 130 złotych, jednych spodni i Pana Boga. On zmienił moje życie i moje serce – mówił młodym ludziom w trakcie piątkowego spotkania.
Świadectwo Piotra nie było jedynym, którego wysłuchała młodzież, o swoim życiu opowiedział także Irek i Marcin. Oni również przekonywali, że Bóg jest w stanie zmienić życie każdego człowieka, wystarczy Go o to poprosić. 27-letni Marcin kilka razy wspominał dzień 2. grudnia 2007 roku, kiedy siedział w pustym pokoju i chciał popełnić samobójstwo. Ale uklęknął i zawołał: uwolnij mnie, albo odbiorę sobie życie. Jezus wysłuchał jego prośby i uleczył jego serce, uwolnił go od narkotyków i alkoholu. Byłem człowiekiem, który całkowicie zniszczył swoje życie, ale dla mnie była nadzieja – mówił Marcin.
W trakcie spotkania mężczyźni nie tylko opowiadali o swoim życiu, ale też zaśpiewali kilka utworów, w tym jeden napisany przez więźnia. Poprowadzili także wspólną modlitwę, w którą młodzież chętnie się zaangażowała. Radosnym śpiewem, tańcem i okrzykami zakończyło się spotkanie z byłymi więźniami, a obecnie świadkami Jezusa Chrystusa.
Karolina Ignatowicz
Leave a Comment